Hell yeaaah! Zapisałam się na pakernię! Nareszcie! Po 4 miesiącach przerwy wracam do fitnessu, siłowni i spinningu! (czyli krótko mówiąc do formy:)) Tak, tak - w Belgii bardzo łatwo ją stracić.
piwo + frytki z majonezem (!) + gofry + czekolada = Monika oversize ;)
Do tej pory biegałam w parku Cinquantenaire (bardzo ładnym swoją drogą), jednak to nie jest do końca to co Przybył lubi najbardziej. Z siłownią zwlekałam głównie ze względu na koszty; oj tak - jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze :P Jednak w końcu się udało! Ha!
pees Tak, na tej siłowni akceptują legitymację studencką :), więc z automatu płacę prawie o połowę mniej :) JUPI!
Moje nowe miejsce męki mieści się niedaleko Montgomery, a więc ciągle w centrum. Odległość od pracy 10 minut, od domu 30 (piechotą); do zaakceptowania. Warunki tego fitness clubu odbiegają nieco od standardów do jakich przywykłam będąc w sekcie PURE (Health & Fitness), but what can I do? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz