wtorek, 14 sierpnia 2012

idę na plażę, na plażę... :)

Weekend & nice weather !! Hell yeah! :) Idę na plażę, na plażę... idę na plażę, na plażę :)



Tym razem padło na Blankenberge. O mieście słów kilka:
  • bardzo popularny belgijski kurort - dobre połączenia kolejowe z centrum Belgii (z Bru 1,5h!)
  • plaża o długości 3,3 km
  • molo - 350m (prawie takie jak to w Sopocie, tylko trochę krótsze i z betonu:))
  • uroczy deptak prowadzący z dworca na plażę (10 min!)
  • sławny mieszkaniec - wynalazca soczewek kontaktowych :P

Enjoy some pics! :)
idę na plażę, na plażę :)


leżakowanie
krzyczące mewy
słoneczny patrol! (niczego sobie;))
łódka na kółkach :P no comment.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Wracam(y) do formy :)

Hell yeaaah! Zapisałam się na pakernię! Nareszcie! Po 4 miesiącach przerwy wracam do fitnessu, siłowni i spinningu! (czyli krótko mówiąc do formy:)) Tak, tak - w Belgii bardzo łatwo ją stracić.

piwo + frytki z majonezem (!) + gofry + czekolada = Monika oversize ;)

Do tej pory biegałam w parku Cinquantenaire (bardzo ładnym swoją drogą), jednak to nie jest do końca to co Przybył lubi najbardziej. Z siłownią zwlekałam głównie ze względu na koszty; oj tak - jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze :P Jednak w końcu się udało! Ha!

pees Tak, na tej siłowni akceptują legitymację studencką :), więc z automatu płacę prawie o połowę mniej :) JUPI!

Moje nowe miejsce męki mieści się niedaleko Montgomery, a więc ciągle w centrum. Odległość od pracy 10 minut, od domu 30 (piechotą); do zaakceptowania. Warunki tego fitness clubu odbiegają nieco od standardów do jakich przywykłam będąc w sekcie PURE (Health & Fitness), but what can I do? :P

W ciągu tygodnia próg siłowni przekroczyłam 4 razy (jestem z siebie taka dumna!) i w tym 2 razy byłam na spinningu (stara miłość nie rdzewieje:)). Uwielbiam te zajęcia !!! Z tejże okazji zakupiłam sobie nawet specjalne butki! A co! Motywacja tylko wzrosła! :)

niedziela, 5 sierpnia 2012

TomorrowLand / Mechelen

TomorrowLand Festival. Dzień trzeci. Wejściówek oczywiście nie mamy, ale lepszych planów na słoneczną niedzielę również. Także szybka decyzja i lecimy obczaić TomorrowLand! :)

FYI --> w przedsprzedaży (wyłącznie dla Belgów) 80.000 biletów rozeszło się w ciągu 
niecałego dnia (!), kolejne 100.000 (już ogólnie dostępnych) zostało sprzedane w 2h!

Pociągiem docieramy do Mechelen, a stamtąd rozrywkowym autobusem do miejscowości Boom. I w zasadzie jesteśmy na miejscu :) I oczywiście wszystko super, gdybyśmy tylko mogli wejść ;) No ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nowa pozycja na bucket list jest :)) A co!

next year !!!

Wykorzystując przymusową przesiadkę w Mechelen pozwoliliśmy sobie na krótki spacer po mieście :)

wełniane kwiatki na moście (?)
wzdłuż kanału

za zdjęcia dziękujemy Z. / thanks for the pics Z. :)

piątek, 3 sierpnia 2012

Bruxelles Les Bains

Bruxelles Les Bains to nic innego jak plaża w mieście. Już po raz 10ty przywieziono tony piachu znad Morza Północnego i rozsypano wzdłuż kanału, na długości około 1 km. Namiastka wakacji w stolicy Europy trwa zazwyczaj jeden miesiąc (w tym roku 6.07 - 12.08), a swoimi atrakcjami przyciąga zarówno ludność tubylczą jak i turystów.


O ile mnie pamięć nie myli, Przybył stawiła się na pseudoplaży już pierwszego dnia (no bo czmu nie :P)
...i była strasznie zawiedziona! Nic jej się nie podobało; ani plaża, ani hamaki, ani boisko do siatkówki, ani bary, ani ogródki... Absolutnie nic! Warto jednak podkreślić, że dotarła tam po południu (family time), trochę padało (love you Brussels) i chyba nie była w najlepszym humorze (tak, zdarza się). Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, miała prawo do niezbyt obiektywnej opinii, right? :P 

Bruxelles Les Bains miały jednak swoją drugą szansę... :))

W czwartek (nie wczoraj, tylko 26.07 nadrabiam nadrabiam zaległości :)) wybraliśmy się na Boat Party! Oh yeeeaaah! Idea imprezy na łódce bardzo przypadła mi do gustu (ach to świeże powietrze!),
Co prawda piątek w pracy był bardzo dłuuugiii, jednak mieliśmy silną grupę wsparcia :D

my dream team :P (don't take it seriously guys :D)

poniedziałek, 30 lipca 2012

wakacyjnie ;)

Tak, witamy w dorosłym życiu bez wakacji :P Żenada. Wykorzystując jednak święto narodowe Belgów - 21 lipca (tego dnia wybrano pierwszego króla Belgii - Leopolda I - love you!) wygospodarowałam 4 dni urlopu. Oczywiście wliczając w to weekend, także bez szaleństw, no ale absolutnie nie mogę narzekać. 
It was more than AWESOME :)

Pobyt w PL to była niezła logistyka (może powinnam się przekwalifikować?). Zrobiłam (prawie) wszystko, co zaplanowałam :):):) Dziękuję za współpracę i wyrozumiałość :*

Fajnie jest wracać. Wszyscy cię kochają, przytulają, są mili i nie chcą nic w zamian :P Do następnego! 

hugs & kisses. m.
ŁDZ <3<3

WAWA <3

niedziela, 29 lipca 2012

Gent

I'm back! To, że dawno nie było żadnej aktualizacji wcale nie oznacza, że nic u mnie się nie dzieje! Wręcz przeciwnie! Miałam pierwszą poważną wizytację z PL, sama byłam na wakacjach (!) w PL (jak to się zmienia perspektywa!), zaliczyłam imprezę na statku oraz prawie TomorrowLand Festival :P Ale po kolei :)

GENT 
Kolejny weekend = kolejna wycieczka. Absolutnie nie zwalniamy tempa :) Pogoda nie zachwyca (leje od rana), jednak pełne nadziei, że się rozpogodzi (nie rozpogodziło się), ruszamy do Gent. Z każdą podróżą nasz stopień przygotowań spada. Tym razem nawet nie zaopatrzyłyśmy się w mapę :P Belgowie z północy są jednak dobrze wyedukowani (czyt. mówią po angielsku), także szybko znajdujemy drogę do centrum. 

Miasto pochłonięte w chaosie; jakaś przebudowa, coś rozkopane, kolejna góra piachu a do tego ciągle pada! To be precise: parasolki rozkładałyśmy co 5 minut na 3 minuty deszczu, gratisowo zaliczyłyśmy 2 oberwania chmury. Tak, muszę zainwestować w kalosze :D

tak - byłyśmy wszędzie, widziałyśmy wszystko :)
FYI - tędy jeżdżą tramwaje :P
nad kanałem
cenne minuty kiedy nie padało :D
a może na kajaki?

niedziela, 8 lipca 2012

Château de la Hulpe

Drobne zaległości na blogu ;) Ale nadrabiam, nadrabiam...

1 lipca - niedziela. What to do? What to do? Pogoda niepewna, więc wybieramy coś spośród pobliskich atrakcji. La Hulpe. Wioska położona około 20 km na południe od Brukseli. Tak, to już Walonia :) Wioska, jak na wioskę przystało, jest opustoszała, ale ma kościół :P Brudny, zaniedbany dworzec przywodzi mi na myśl Śp. Łódź Fabryczną (ach! aż łezka się zakręciła:)).
Jednak naszym celem nie jest La Hulpe jako mieścina. My szukamy zamku!

Château de la Hulpe.
Jesteśmy w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Dziś zaczynają się Les Dimanches au Château, czyli niedziele na zamku :) Do dyspozycji gości zielona przestrzeń, leżaki, wygodne poduchy rozmiaru XXL, bar z drinkami i przekąskami oraz DJ serwujący dosłownie wszystko :)
Zamku (nie)stety zwiedzać nie można, ale można go wynająć na przykład na ślub :) Actually, why not?

jezioro na drodze do zamku
chill out
zamek en face :)
ogródek królewski